Welcome

Welcome

poniedziałek, 14 lipca 2014

Dalej niema nic

                                                     KOŃCA NIE BĘDZIE 
Opowiadanie jest do dupy. Nie ma sensu go pisać, bo po co? I tak nikt tego nie czyta więc nie będę się produkować i pisać dalej.

wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział 4

"Czwartek rano, oczami Almy" 
Obudziłam się i rozejrzałam po pokoju. Był duży i dominował w nim kolor fioletowy. Wstałam z łóżka i wyszłam z pomieszczenia. Dopiero teraz zorientowałam się, że dom urządzony jest w stylu nowoczesnym. Usłyszałam czyjś głos z kuchni, poszłam tam i zobaczyłam Niall'a. Robił naleśniki i śpiewał. 
-Hej.- Powiedziałam cichutko. Blondyn odwrócił się i uśmiechnął.
-Dzień dobry. Zrobiłem naleśniki, siadaj.- Jak powiedział tak zrobiłam. Chwilę później dostałam talerz z jedzeniem. Zjadłam dwa naleśniki i byłam pełna. Była godzina 11:34. W domu mnie zabiją. 
-Co się stało?- Zapytał chłopak. 
-Nic, ale muszę wrócić do domu.-Powiedziałam i zaczęłam wstawać.
-Zostań jeszcze.- "Nawet nie wiesz jakbym chciała" 
-Nie mogę.- Uśmiechnęłam się smutno i poszłam przebrać w moje wczorajsze ciuchy. Kiedy chciałam wychodzić z domu. zatrzymał mnie Niall. 
-Zaczekaj. Chyba należą mi się wyjaśnienia z wczoraj.- "Ma rację, musisz mu powiedzieć" wredny głosik w mojej głowie. Poszłam z chłopakiem do salonu i zaczęłam mu opowiadać. Powiedziałam mu wszystko. Jak jest w moim domu, czemu wczoraj uciekałam, jak traktuje mnie tata i Jacob. 
-Czekaj. Ty jesteś bita w swoim domu!- Krzyknął chłopak. Pokiwałam głową na "Tak". Blondyn nic nie powiedział, tylko mnie przytulił. Rozpłakałam się w jego ramionach.Tą chwilę przerwał dzwonek do drzwi. Niall poszedł do drzwi i otworzył. Do domu wpadł wysoki brunet. 
-Stary musisz mi pomóc.- Powiedział.
-Louis? Co się stało?- Ahh czyli to jest Louis. "No jaka ty spostrzegawcza" zamknij się głosiku. Chyba nazwę go Mir... Tak Mir jest idealne. 
-Melody nie chce nic mówić. Jest coś nie tak, ale nie wiem co.- Lou mówił z bólem w oczach. Kto to Melody? Pewnie jakaś znajoma. 
-A co jej jest?- "Zamknij się!" Ehhh Mir mogłaś wcześniej. 
-Ma poobijaną twarz, pełno siniaków i nie chce powiedzieć czemu.- "Kojarzysz? Ty też tak masz" Racja. Powiedzieć im? 
-Jaka jest sytuacja u niej w domu?- Zapytałam niepewnie.
-Nie wiem. Zawsze jak chce ją odwieźć do domu, to krzyczy NIE i ucieka.
-Mogę się mylić, ale u niej może być tak jak u mnie.- Louis nie wiedział o co chodzi, ale Niall wiedział wszystko. No i zaczyna się. Opowiedziałam wszystko Lou, a on wstał i wyszedł z domu.

"Oczami Melody" 
Siedziałam w wannie i nie chciałam wychodzić. Miałam wolne. Bałam się, bo ojciec był w domu...pijany. Popatrzyłam na moje nogi, były sine. 
Wyszłam z wanny i ubrałam się. Poczłapałam do kuchni i zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Usłyszałam otwierane drzwi, momentalnie zamarłam. Odwróciłam się i zobaczyłam mój koszmar. Uśmiechnął się perfidnie i podszedł do mnie. Zaczęłam się cofać, ale trafiłam na ścianę. 
-Nie uciekniesz przed rzeczywistością Melody, nigdy.- Powiedział i uderzył mnie w twarz. Chciałam krzyczeć, ale nie mogłam. Chciałam uciekać, ale nie mogłam. Chciałam być silna, ale nie mogłam. Uderzył raz jeszcze. Kolejne ciosy, kolejny ból. W brzuch, twarz, plecy, wszędzie. Nie mogłam nic zrobić, byłam bezsilna. Nagle wszystko zaczęło tracić kolory, przestałam słyszeć, czuć. Ostatnie co zobaczyłam, przed upadkiem, to Louis w moim domu. Potem nie było już nic, tylko ciemność. 
"SEN"
Biegłam. Sama nie wiedziałam gdzie, ale biegłam. Nagle przede mną wyrosła wysoka postać. Zaczęła coś mówić, ale nie wiedziałam co. Chciałam iść dalej, ale nie mogłam. Wtedy przeniosłam się gdzieś. Byłam w starym domku. Poszłam na piętro i weszłam do jakiejś sypialni. Zobaczyłam trzy dziewczynki. Były takie same. Uśmiechnęły się do mnie i powiedziały, że to już koniec. Nie wiedziałam o co chodzi. Posadziły mnie na łóżku i podeszły do okna. Zaczęły skakać jedna po drugiej. Tylko trzecia przed skokiem odwróciła się do mnie i powiedziała: "Czasem ponosimy konsekwencje za innych, ale musimy się z tym pogodzić. Takie życie zostało nam przypisane." I skoczyła. Nie wiedziałam o co chodzi. Nagle wszystko zaczęło znikać, ja też. Zaczęłam krzyczeć, ale nic to nie dało. Ciemność, to wszystko co widziałam.
"KONIEC SNU"
Obudziłam się. Rozejrzałam się, byłam w szpitalu. Nagle do pokoju wpadli Liam i Louis. Nie wiedziałam o co chodzi. 
-Obudziłaś się.- Powiedział Louis z ulgą.- Liam idź po lekarza.- Chłopak wyszedł, a ja zostałam z Lou. Wszystko mi się przypomniało. Ojciec, pobicie, Louis. Zaczęłam płakać. Chłopak przytulił mnie i szeptał uspakajające słówka. Przyszedł lekarz i zaczął mnie oglądać. Poprosił Tomlinsona do siebie. Zostałam sama. Zaczęłam się zastanawiać nad moim snem.

"Oczami Louisa"
Poszedłem z lekarzem do jego gabinetu. Usiedliśmy i patrzyliśmy na siebie. - Panna Smith ma dużo siniaków i ran na ciele.- Zaczął mężczyzna.-Obrażeń wewnętrznych nie ma. No i...
-Kiedy będzie mogła wyjść?- Przerwałem mu. 
-Dzisiaj. No i jak już mówiłem.- Popatrzył nie mnie w karcący sposób.- Te siniaki i rany nie są świeże. Oznacza to, że była bita dużo wcześniej.- Wiedziałem. Jej ojciec ją bił. Byłem głupi, że wcześniej tam nie przyjechałem. 
-Może pan już wziąć ją do domu.- Wyszedłem z gabinetu i skierowałem się do pokoju Melody. 
-Hej.- Uśmiechnęła się. Podszedłem do niej.
-Hej. Chodź wypisali Cię już. Od dziś mieszkasz zemną.- Powiedziałem. Zrobiła zdziwioną minę, chciała coś powiedzieć, ale byłem szybszy.- Nie kłóć się.- Ostrzegłem. Nic już nie powiedziała. Wstała przebrała się i ruszyliśmy do wyjścia. Na zewnątrz było pełno fotoreporterów. Jęknąłem niezadowolony. 
-Paul zaparkował od tyłu. Chodźcie.- Powiedział Liam. Ruszyliśmy za nim i po pięciu minutach byliśmy w wozie. Całą drogę byliśmy cicho, tylko radio grało. Chciałem być już w domu i pogadać z Melody. Kiedy dojechaliśmy, wysiadłem z auta i pomogłem dziewczynie. Poszliśmy do mojego domu i weszliśmy. Zdjęliśmy buty i skierowaliśmy się do salonu i usiedliśmy. Nastąpiła cisza.
-Czemu?- Przerwałem ciszę.- Czemu nie powiedziałaś co się dzieje? Pomógłbym Ci.- Widziałem łzy w jej oczach. 
-Bałam się. Bałam się, że mnie zakatuje na śmierć, jak powiem. Przepraszam.- Przytuliłem ją i dałem płakała jej w moje ramie.
-Jest coś jeszcze czego nie wiem, a mógłbym Ci pomóc?
-Muszę dać komuś 1000 funtów.
-Co?! Czemu?- Powiedziała ciche "Nie wiem". Postanowiłem, że tam jej te pieniądze. 
-Słuchaj, zamieszkasz u mnie. I dam Ci te pieniądze.
-Ale ja nie mogę.
-Możesz i musisz.- Na tym skończył się nasza rozmowa. Była 22:30, kiedy Melody poszła spać. Ja siedziałem jeszcze w salonie i myślałem. Zależało mi na Melody, chciałem żeby była szczęśliwa. Nie chciałem żeby płakała. Ja... ja się chyba zakochałem. Z tą myślą poszedłem spać.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za błędy 
Oto rozdział 4. Przepraszam, że go wczoraj nie dodałam, ale nie było mnie w domu =( No więc tak: 
2 KOMENTARZE= NASTĘPNY ROZDZIAŁ     Naprawdę dla was to tylko chwila skomentować
to. 

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział 3

NOWY BOHATER: 

Alma Black. Ma 20 lat. Pracuje w małym butiku, w centrum Londynu. W jej domu jest podobnie jak u Melody. Jest osobą bardzo płochliwą i delikatną. Nie chodzi do szkoły. Ma starszego brata Jacoba, który sraktuje ją tak jak jej ojcec. Matki nie znałą, umarła podczas porodu. 


Jacob Black, ma 24 lata. Jest typem niebezpiecznego chłopaka, z którym lepiej nie zaczynać. Nie ma dziewczyny. Swoją złość zawsze wyładowywuje na Almie. Uważa, że gdyby nie ona w jego życiu  byłoby lepiej.


"Środa rano, oczami Melody"  

   Przetarłam zaspane oczy i wyskoczyłam z łóżka. Podeszłam do lustra i popatrzyłam na swoje odbicie. Rozpłakałam się. Wyglądałam okropnie, cała w siniakach i ranach, a to tylko twarz. Podniosłam koszulkę i spojżałam na mój brzuch, tam też siniaki. Miałam już dość. Wytarłam łzy i poszłam do łazienki. Umyłam się, uczesałam i ubrałam to: 
Poszłam sprawdzić, czy tata jest w domu. Nie było go. Poszłam do kuchni, wypiłam jogurt i sprawdziłam godzinę. Była 7:45, więc spokojnym krokiem ruszyłam na przystanek. Autobus jak zawsze był o 7:55. W autobusie zobaczyłam Michaela. Głośno przełknęłam ślinę i chciałam pójść w głąb pojazdu, ale ktoś mnie pociągnął do siebie. Tym kimś był on. Ze strachem w oczach patrzyłam na niego, a on się tylko zaśmiał. 
-Nie patrz tak, bo Ci oczy wypadną. Mam do ciebie sprawę.- Przerwał na chwilę.- Masz mi załatwić 1000 funtów.- Co?! Nie ma mowy. Skąd niby mam tyle wziąć, jak ja ledwo utrzymuje siebie i tatę.
-Nie.- Powiedziałam niepewnie. On tylko zaśmiał się i uderzył mnie w brzuch, jęknęłam z bólu. 
-Ja się nie pytałem. Masz mi załatwić te pieniądze, inaczej pożegnaj się z życiem.- Powiedział i wyszedł. Nie dam rady tyle zarobić. Wyszłam na moim przystanku i skierowałam się do willi. Weszłam do środka i usłyszałam śmiechy z salonu, ale kiedy weszłam do pomieszczenia wszystko ucichło. Był tam cały zespół. Patrzyli się na mnie z szokiem w oczach. Nie wiedziałam o co im chodziło. Powiedziałam tylko krótkie 'hej' i ze spuszczoną głową poszłam do kuchni i zaczęłam ją posprzątać. Usłyszałam jak chłopaki wychodzą, a potem zobaczyłam Louisa. 
-Melody co Ci się stało?- Zapytał z niepokojem w głosie. Nie wiedziałam o co mu chodzi i zmarszczyłam brwi.- W twarz... Co Ci się stało w twarz?- Zorientowałam się, że rano nie nałożyłam makijażu. Już wiedziałam czemu chłopaki tak na mnie patrzyli
-Emm... Nic mi się nie stało... To tylko parę siniaków.- Powiedziałam cichutko. 
-Parę siniaków?! Masz całą  poobijaną twarz! Założę się, że masz jeszcze więcej siniaków na ciele!- Wykrzyczał zdenerwowany. Po moim policzku spłynęła łza. Nie chciałam żeby widział jak płacze, więc pobiegłam do łazienki. Zaczęłam tam sprzątać, cały czas płacząc. Po chwili przyszedł Lou i mnie przytulił. Tego mi było trzeba, trochę ciepła od drugiej osoby. 
-Chodź. Nie będziesz już dzisiaj sprzątać.- Powiedział spokojnie. Odkleił się ode mnie i poszliśmy do salonu. Cały czas pytał kto mi to zrobił, ale ja siedziałam cicho. Nie chciałam mu powiedzieć, bo się bałam. Bałam się, że ojciec dowie się, że komuś powiedziałam, a wtedy będę trupem. O godzinie 20:00 wyszłam z domu Tomlinsona i pojechałam do domu autobusem. Weszłam po cichu do mieszkania. Zobaczyłam mojego ojca, stał naprzeciwko drzwi z paskiem w rękach. Podszedł do mnie i uderzył mnie nim. Przewrócił mnie i zaczął okładać przedmiotem po plecach. 
-Czemu?- Zapytałam cicho, ledwo przytomna. 
-Czemu?! Bo nie jesteś moją córką, a teraz ponosisz konsekwencję za matkę. Nigdy nie traktowałem cię jak moje dziecko, bo nigdy nim nie byłaś. Jesteś bezwartościową szmatą, która pewnie puszcza się z pierwszym lepszym.- Dalej nie słyszałam jego krzyków, bo straciłam przytomność.         
    Kiedy się obudziłam, leżałam na podłodze. Całe plecy mnie bolały od tego pasa. Poszłam do kuchni i spojrzałam na zegar, była 01:28. Skierowałam się do łazienki. Kiedy siedziałam w wannie, zobaczyłam na półce żyletkę. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam się nią bawić. W końcu przyłożyłam ją do nadgarstka i zastanawiałam się czy to zrobić, nigdy tego nie robiłam. Po chwili zastanowienia, przecięłam moją delikatną skórę. Syknęłam, z nadgarstka zaczęła się lać krew. Zrobiłam jeszcze parę kresek i wyszłam z wanny. Potem opatrzyłam rany i poszłam spać. 
"W tym samym czasie oczami Almy"
  Siedzę u siebie w pokoju, jeżeli to można nazwać pokojem, jeden materac i stara szafa. Przebrana w piżamę, czytam książkę. Nagle do mojego pokoju wchodzi Jacob. 
-Ubieraj się. Idziesz zemną na imprezę.- Powiedział i wyszedł. Wiedziałam, że nie mogę się mu sprzeciwić. Podeszłam do szafy i ubrałam to: 
Wyszłam z pokoju i poszłam do brata.
-Nie masz nic lepszego?-  Zapytał z irytacją w głosie. Ja tylko pokiwałam głową na "nie". On tylko fuknął coś pod nosem i pokazał gestem dłoni, że mam iść zanim. Weszliśmy do auta i pojechaliśmy do klubu. Bez kolejki wpuszczono nas do środka. Jacob poszedł się napić, a do mnie podszedł jego kolega. Czuć było od niego alkohol. Zaczął mnie macać. Chciałam sią mu wywać, ale był zasilny. Naszczęście udało mi się wyrwać, odrazu pobiegłam do wyjścia. Będę miała wpierdol... Zaczęłam biec przez puste ulice, ale wpadłam na kogoś. Był to wysoki, farbowany blondyn. Miał na sobie czarne spodnie , białą koszulkę i szarą bluzę. 
-Hej. Stało się coś? Czemu płaczesz?- Zapytał. Dopiero teraz zorientowałam się, że płaczę. Wstałam i zaczęłam oglądać się za siebie.
-Boisz się czegoś?- Ja tylko pokiwałam głową na "tak". -Hej nie masz się czego bać przy mnie. Jestem Niall, a ty?- Dziwne, ale przy nim czuję się naprawdę bezpieczna.
-Alma.- Uśmiechnęłam się do niego. 
-Chodź. Mieszkam niedaleko i zapraszam cię  na cherbatę.- Ruszyliśmy w stronę jego domu. Niall zrobił cherbatę i rozmawialśmy cały wieczór. Pozwolił mi u siebie spać. Poszłam do łazienki, umyłsm się i ubrałam rzeczy od Nialla. Skierowałam się do pokoju gościnnego i położyłam się do łóżka. 
Zasnęłam po 20 minutach.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY 
No tak oto rozdział 3. Mam nadzieję, że się podoba i przepraszam, że tak późno. Nie miałam czasu go skończyć i dodać. Aha i byłoby miła gdyby ktoś to skomentował, bo to naprawdę tylko chwila dla was.  
                    

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozdział 2

"Oczami Melody" 
      Otwarłam oczy i oślepiające światło uderzyło we mnie. Jęknęłam kiedy spojrzałam na zegarek, była 6:54. Zerwałam się na równe nogi i poczłapałam do łazienki. Wykonałam poranne czynności i ubrałam to: 

  
Musiałam nałożyć na twarz tonę makijażu, ale i tak było bardzo dużo widać. Kiedy weszłam do kuchni mój ojciec spał, z głową w płatkach. Bardzo ostrożnie i cicho wyszłam z mieszkania, nie chciałam go obudzić i dostać w twarz. Pobiegłam na przystanek i poczekałam na mój transport. Kiedy autobus podjechał wsiadłam do niego i poczułam wzrok wszystkich na sobie. No tak nie codziennie spotyka się dziewczynę z twarzą pełną sińców. Chciałam żeby przestali się gapić, na szczęście moje modły zostały wysłuchane. Kiedy byliśmy na moim przystanku, wręcz wybiegłam z autobusu. Podeszłam pod drzwi willi, w której pracuję i zaczęłam szukać kluczy. Znalazłam je po około 5 minutach. Kiedy chciałam otworzyć drzwi okazało się, że było one otwarte. Głośno przełknęłam ślinę. Mój szef był w domu, o kurwa! W hallu ściągnęłam buty i poszłam do kuchni. Zegar wskazywał godzinę 8:31. Zaczęłam sprzątać pomieszczenie, kiedy ktoś tam wszedł. 
-Eee... Kim ty jesteś?- Zapytał piękny i głęboki głos. Męski głos, o kurwa. Nie odwróciłam się tylko odpowiedziałam. 
-Emm... Jestem Melody Smith i sprzątam tu?- Zabrzmiało to bardziej jak pytanie, ale mężczyzna nie zwrócił na to uwagi.
-Aaa to ty. Okej, ja jestem Louis Tomlinson.- Przedstawił się chłopak. Nadal byłam do niego tyłem i sprzątałam.
-Zrobisz mi śniadanie? Jestem strasznie głodny.- Skinęłam głową i zaczęłam robić naleśniki. Po 30 minutach były gotowe, tylko nie wiedziałam z czym chce te naleśniki.
-Um... Panie Tomlinson chce pan naleśniki z dżemem czy czekoladą?
-Z czekoladą.- Powiedział.- I nie mów do mnie pan tylko Louis.- Dodał. Nie miałam zamiaru mówić po imieniu mojemu pracodawcy. Danie zostawiłam w jadalni, a chłopak zaczął jeść posiłek. Dalej sprzątałam kuchnie. Potem skierowałam się do jadalni, kiedy wręcz błyszczała poszłam do salonu. Było tam pełno śmieci, chciałam uciec z krzykiem, ale się powstrzymałam. Wzięłam worki na śmieci i zaczęłam robić porządek. Po 1,5h pokój lśnił. Byłam zmęczona, ale miałam jeszcze dużo roboty. Kiedy poszłam do sypialni Louisa, chłopak siedział na łóżku i oglądał telewizję. Szybko wycofałam się z pokoju, nie chciałam żeby zobaczył moją twarz. 
-Wchodź, nie wstydź się.- Krzyknął mężczyzna, ale ja to zignorowałam i poszłam sprzątać łazienki. Następnie posprzątałam pokoje gościnne. Z wahaniem weszłam do pokoju Tomlinsona, nie było go tam. Odetchnęłam z ulgą. Pościeliłam łóżko, posprzątałam ubrania z podłogi i poukładałam w szafie. Kiedy myłam podłogę ktoś wszedł do pokoju. 
-Cały dom lśni czystością. Jak ty to robisz? Pracujesz od 8:30 do 22:45 w życiu tyle nie sprzątałbym domu.
-Która jest?!- Krzyknęłam przestraszona
-22:45.- Powiedział powoli chłopak. Mój autobus już dawno wyjechał, a mój dom jest daleko. Czyli będę dopiero rano w domu jak teraz wyjdę. 
-Kurwa co ci się stało?!- Krzyknął Louis, a ja nie wiedziałam o co mu chodzi. Dopiero po chwili zorientowałam się, że stoję do niego przodem, a on widzi moją twarz. Szybko się odwróciłam i wybiegłam z pokoju. W pośpiechu ubrałam buty i wyszłam z domu. Cały czas biegłam, ale po paru metrach przestałam. Miałam kiepską kondycję. Stanęłam na chwilę i rozejrzałam się. Byłam sama na ulicy i było ciemno, bałam się. Nie wiedziałam co zrobić, więc postanowiłam wrócić do willi. Chciałam wytłumaczyć wszystko Louisowi. Oczywiście nie powiem mu co stało mi się w twarz. Przed drzwiami wzięłam głęboki wdech i weszłam do budynku. Chłopak siedział w salonie na parterze.
-Panie Tomlinson...-Powiedziałam cicho ze spuszczoną głową. Mężczyzna odwrócił głowę w moją stronę.- Przepraszam. Nie wiedziałam co robię.
-Nic się nie stało, ale co Ci się stało w twarz?- Zapytał z... troską? Nie... On mnie nawet nie zna i nikt nigdy się mną nie martwi. 
-Nie chcę o tym rozmawiać, dobrze?- Chwila ciszy.
-Dobrze... Gdzie mieszkasz?- Zaskoczyło mnie jego pytanie, ale podałam mu adres. Wytrzeszczał oczy.
-Przecież to daleko. Chcesz to zostań na noc.
-Nie!- Nie wiem czemu, ale przestraszyłam się. Nie wiem co on może mi zrobić. Niby jest miły, ale mój ojciec też był kiedyś miły. Ja już to znam. 
-Dobra...- Powiedział zmieszany. 
-Ja... Ja już pójdę.- Powiedziałam i nie czekając wyszłam z budynku i przemierzałam ulice. W domu byłam o 6:00. Chciałam iść spać, ale musiałam przygotować się do pracy w kawiarni. Poszłam wziąć prysznic i zmyć makijaż z twarzy. Po dokładnym umyciu ciała i twarzy, ubrałam to: 
Poszłam do kuchni i wypiłam jogurt. Kiedy chciałam wychodzić z mieszkania, ktoś pociągnął mnie do tyłu.Ojciec. 
-Gdzie ty kurwa wczoraj byłaś? Co za dziwkę zaczęłaś robić, że wracasz rano do domu?- Zaczął się drzeć na cały blok. Znowu dostałam w twarz i znowu mnie pobił. Kiedy skończył się na mnie wyżywać wybiegłam z mieszkania. Cała zapłakana weszłam do kawiarni. Od razu skierowałam się na zaplecze i ubrałam fartuszek. Poszłam za ladę i spojrzałam na zegar, była 8:40. W kawiarni nie było dużego ruchu. Koło 14:00 do kawiarni weszło 5 chłopaków. Nie wiem czemu, ale przypomniał mi się dzisiejszy ranek, od razu w moich oczach pojawiły się łzy. Kiedy się im przyglądałam zauważyłam tam Louisa. Dopiero teraz coś mi zaskoczyło w mózgu. To był ten zespół, jak mu było One... One Direction, tak One Direction! Z zamyśleń wyrwał mnie głos mojego współpracownika. Podał mi zamówienie chłopaków, a ja ruszyłam w ich kierunku. 
-Ooo Melody!- Przywitał mnie mój pracodawca.- Ty tu pracujesz?- Dodał zdziwiony.
-Emm... No tak.- Uśmiechnęłam się lekko. Każdy z nich przedstawił się. Patrzyli się na mnie dziwnie. O co chodzi? 
-Czy ty w ogóle spałaś dzisiaj?- Zapytał Zayn. No tak temu się tak gapią, pewnie nie wyglądam najlepiej.
-Umm... No nie.- Przyznałam. Chcąc uniknąć dalszej rozmowy, odeszłam od ich stolika. Na szczęście moja zmiana skończył się już i mogłam iść do domu. Kiedy wychodziłam chłopaki też się zbierali. Niall podszedł do mnie i zapytał:
-Podwieźć Cię do domu?
-Nie dziękuję.- Szybko odpowiedziałam i wyszłam z kawiarni. Ja źle się czuję w towarzystwie jednego mężczyzny, a co dopiero pięciu, ze strachu mogłabym na zawał zejść. Po drodze do mieszkania wstąpiłam do sklepu i zrobiłam zakupy. Kiedy wróciłam odłożyłam zakupy i poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Ledwo mnie dotknął, a miałam już łzy w oczach. Znowu, znowu mnie pobił. Miałam tego coraz bardziej dość, nie wytrzymywałam już psychicznie i fizycznie. Chciałam uciec, wyrwać się, ale nie mogłam. Kiedy skończył, pobiegłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Byłam cała zakrwawiona, miałam rozcięty łuk brwiowy, podbite oko i rozwaloną dolną wargę. Westchnęłam i weszłam pod prysznic. Umyłam się dokładnie i ubrałam w piżamie. Zamknęłam się w pokoju i poszłam spać. Po około 20 zasnęłam. 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za błędy! 
Oto rozdział 2 =)  Myślę, że rozdziały będę dawać co poniedziałek w godzinach 15-17. Mam nadzieję, że się podoba. 

                 Jeśli przeczytałeś komentujesz =3 

wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział 1

"Oczami Melody" 
Obudził mnie dźwięk mojego budzika. Niechętnie zwlekłam się z łóżka i podreptałam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę i poszłam się ubrać, długo stałam przed szafą i wybrałam to: 
 Wzięłam telefon i spojrzałam na godzinę, była 7:35. Do pracy miałam na 8:30, więc miałam jeszcze sporo czasu. Poszłam do po cichu do kuchni. Po drodze sprawdziłam czy mój ojciec śpi. Wczoraj wieczorem wrócił jak zwykle pijany, zaczął krzyczeć i nabił mi kolejnych siniaków na ciele. Na samo wspomnienie boli mnie ciało. W kuchni zrobiłam sobie płatki z mlekiem i zjadłam je ze smakiem. Włożyłam naczynia do umywalki i poszłam do pokoju po torebkę. Szybko założyłam buty i wychodząc zamknęłam mieszkanie. Po pięciu minutach byłam na przystanku autobusowym, chwilę później siedziałam w autobusie. Całą drogę słuchałam muzyki i oglądałam widoki za szybą. Dom, w którym będę pracować, znajduje się na bogatej dzielnicy Londynu. Kiedy wysiadłam z pojazdu, w oczu rzucił mi się ogromna, biała willa. Sprawdziłam jeszcze raz adres i numer domu, wszystko się zgadzało. Myślałam, że wieki zajmie mi sprzątanie tego domu. Spojrzałam na zegarek była 8:23, powoli podeszłam do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzył mi jakiś mężczyzna.
-Dzień dobry! Nazywam się Melody Smith i mam tu pracować.- Powiedziałam do mężczyzny, a on uśmiechnął się i zaprosił mnie do środka.
-Jestem Paul Higgins. Oprowadzę cię po domu, ale potem muszę iść. Chyba mogę ci zaufać?
-Tak oczywiście. Pan jest właścicielem tego domu?
-Nie, ale miałem tu na ciebie czekać i oprowadzić Cię.- Nic więcej nie powiedzieliśmy. Mężczyzna oprowadził mnie po budynku, a potem odszedł. Zaczęłam sprzątać kuchnię, potem łazienki, sypialnie, salony i skończyłam na jadalni. Zmęczyłam się tym sprzątaniem, bo ten dom jest ogromny. Zastanawiałam się jak wygląda mój szef i czy jest miły. Była 20:25, musiałam już iść, bo za 5 minut miałam autobus. Napisałam na kartce, że posprzątałam cały dom i przyjdę za dwa dni o tej samej porze. Wyszłam z willi, miałam klucze więc mogłam ją zamknąć, a potem pobiegłam na autobus. Kiedy byłam na przystanku akurta przyjechał, wsiadłam do niego i włączyłam muzykę. Kiedy szłam do domu czułam na sobie czyjś wzrok, ale to zignorowałam. W mieszkaniu byłam o 21:54. Ojciec siedział na kanapie z puszką piwa, ale kiedy usłyszał, że jestem w mieszkaniu szybko się podniósł i zaczął zmierzać w moją stronę. Wiedziałam co się za chwile stanie i nie myliłam się dostałam w twarz. Przewrócił mnie i kopnął parę razy w brzuch i żebra. Cała zapłakana doczołgałam się do łazienki i wzięłam prysznic. Ubrana w piżamę, zamknęłam się w pokoju i poszłam spać. Po paru minutach spałam jak dziecko.  
    Obudziłam się i spijrzałam na zegarek. Była 6:22, wstałam przed budzikiem. Musiałam iść dzisiaj do mojej drugiej pracy, czyli do kawiarni w centrum Londynu. Poszłam do łazienki, umyłam się i ubrałam w to: 

Spojrzałam jeszcze na mój brzuch, było tam pełno siniaków. Westchnęłam i poszłam do kuchni, zjeść śniadanie. Zegar w kuchni wskazywał godzinę 6:54. Zamknęłam mieszkanie i biegiem ruszyłam do kawiarni. Na miejscy byłam o 7:20. Ubrałam fartuszek i stanęłam za ladą. Jakiś napakowany facet zaczął krzyczeć na kobietę. Podeszłam do niego i grzecznie poprosiłam, aby wyszedł. Dał mi w twarz i cały wkurwiony wyszedł z budynku. Spojrzałam na kobietę i uśmiechnęłam się lekko, niestety ból po uderzeniu był silny. Ledwo powstrzymywałam łzy. Później nie działo się nic ciekawego. Po pracy poszłam do centrum. Nic sobie nie kupiłam, bo nie było mnie stać. Poszłam jeszcze do kafejki kupić sobie kawę i skierowałam się do wyjścia. Kiedy wychodziłam z budynku, zobaczyłam Michaela. Cała spanikowana weszłam z powrotem do środka. Niestety chłopak zauważył mnie i zaczął zmierzać w moją stronę.
-Kogo my tu mamy. Mała, biedna, bezbronna Melody. Ty jeszcze żyjesz? Twój kochany ojciec nie pobił Cię jeszcze na śmierć?- Miałam łzy w oczach. Kiedyś był moim przyjacielem, ale wszystko się zmieniło. Wiedział, że mój ojciec mnie bije i wykorzystywał to za każdym razem, kiedy mnie widział. Chciałam stamtąd iść, ale on mi nie pozwolił. 
-A ty gdzie się wybierasz? Nie pozwoliłem ci odejść.- Stałam tam ze spuszczoną głową, a on zaczął się szyderczo śmiać. Po paru chwilach odszedł, a ja poszłam do domu. Po drodze kupiłam jedzenie, bo lodówka zaczęła świecić pustkami. Kiedy weszłam do blokowiska, zobaczyłam otwarte drzwi do mojego mieszkania. Weszłam tam powoli i rozejrzałam się. Jak zwykle bajzel, ale coś tu nie grało. Zastanawiałam się jeszcze przez chwilę i doszłam do wniosku, że nie ma mojego ojca. Odetchnęłam z ulgą. Wypakowałam zakupy i zrobiłam sobie kanapki. Poszłam do siebie i zaczęłam czytać książkę. Całkiem pochłonięta lekturą nie zauważyłam, że mój ojciec stoi w drzwiach, dopóki nie trzasnął nimi. Szybko spojrzałam na niego i już wiedziałam co się święci. Podszedł do mnie i uderzył w twarz, potem pchnął mnie na ścianę i zaczął okładać pięściami. Na sam koniec kopnął mnie w brzuch, tak samo jak wczoraj. Kiedy wyszedł zaczęłam płakać jak dziecko. Jutro mam do pracy, jak ja się pokażę?- Pomyślałam. Powili wstałam z podłogi i poszłam się umyć. Kiedy położyłam się do łóżka była godzina 23:19. Długo jeszcze nie mogłam spać, z powodu bólu brzucha. Zaczęłam myśleć jak ja zakryję te siniaki na twarzy, niestety nie udało mi się nic wymyślić. Mam nadzieję, że jutro też nie będzie mojego szefa.- Myślałam jeszcze długo. Zasnęłam dopiero koło 2:00. 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za błędy
Ta dam =) Wiem okropne ='(  Nie posiadam talentu... nie wiem czy będzie kolejny rozdział, a jak będzie to postaram się dać go do poniedziałku... 

sobota, 31 maja 2014

Prolog

Cześć! Nazywam się Melody Smith, mam 20 lat. Nie chodzę do szkoły od 18 roku życia, bo nie było mnie stać na nauczanie. Muszę sama zarabiać na siebie i na dom, bo na tatę nie mam co liczyć, a mama nie żyje. Ojciec jest alkoholikiem, nie chodzi do pracy i bije mnie. Tak mieszkam z katem, ale co mam poradzić? No właśnie, nic. Szukanie pracy nie jest łatwe, bo nikt nie chce zatrudniać dziewczyny, która nie skończyła szkoły. Na szczęście znalazłam pracę jako sprzątaczka u kogoś, sama nie  wiem u kogo. Zaczynam już jutro. Myślę, że nie będzie źle, przynajmniej dostanę pieniądze. A nie powiedziałam jaka jestem, no więc jestem cichą osobą. Lubię czytać książki (taki kujon xD), jestem dość skromna, do szczęścia nie potrzeba mi wiele. Pewnie zastanawiacie się czemu wam to wszystko mówię. No więc chcę żebyście poznali historię mojego życia. Może zacznę od mojego dzieciństwa.
  Jako dziecko miałam wszystko co było mi potrzebne- kochającą rodzinę, wspaniałego przyjaciela, byłam oczkiem w głowie mojej mamy. Niestety moja mama zmarła w wypadku, ojciec załamał się i zaczął pić, a mój przyjaciel Michael zostawił mnie. Zamknęłam się w sobie. Pewnego wieczoru tata przyszedł nawalony jak nigdy i pobił mnie, potem stało się to codziennością. Jako 16 latka musiałam już pracować. Ledwo starczało na rachunki, ale jakoś mi się udawało. Musiałam szybko dorosnąć, nie miałam czasu na znajomych, ale nawet ich nie miałam. Pracowałam od rana do nocy i co za to dostawałam? Dostawałam w twarz. Teraz mam 20 lat i nadal haruję jak wół, ale zdążyłam się już do tego przyzwyczaić. 
Resztę mojej historii poznacie później. 



------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Prolog dodałam trochę wcześniej, bo wcześniej go skończyłam. Mam nadzieję, że się podoba. Nie wiem kiedy będzie 1 rozdział, ale postaram się żeby był do soboty =) I przepraszam za błędy

piątek, 30 maja 2014

Bohaterowie

Bohaterowie
Melody Smith:

  Zagubiona 20 latka. Boi się własnego cienia. Mieszka z ojcem katem. Ma ukryty talent do muzyki. Nie chodzi do szkoły, bo ją nie stać. Musi zarabiać sama na siebie.







Michael Brown:

21 latek. Jest drugim koszmarem Melody. Kiedyś byli przyjaciółmi, ale po wypadku wszystko się zmieniło. Jest arogancki i pewny siebie, zawsze dostaje to czego chce.

Zespół One Direction:

Louis Tomlinson- 23, Zayn Malik- 21, Liam Payne- 21, Niall Horan- 21, Harry Styles-20


Jack Smith- 39lat. Ojciec Melody, alkoholik.
Bella Smith- Zmarła w wieku 37 lat. Miła, troskliwa. Melody była jej oczkiem w głowie.




------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to tak... Mamy bohaterów, prolog powinien pojawić się jutro o 14-17. Na razie to tyle